#1 2006-11-04 20:55:06

Semeur Ravage

Przyjaciel

7942832
Zarejestrowany: 2006-10-31
Posty: 246
Punktów :   

Kroniki nie z tego świata

z racji tego że ostatnio mi się nudziło napisałem coś takiego mam nadzieję że wam się podoba? jak tak to będę kontynuował a jakł nie... .... to i tak będę kontynuował



17 urodziny minęły doskonale, jednak nie czułem się najlepiej, więc poszedłem wcześniej spać. Jednak mój sen trwał krótko, nie wiem jak i jakim cudem obudziłem się niedługo po zaśnieciu w jakimś kamiennym budynku, na drewnianym stole pół nagi, przypięty łańcuchami, jednak łańcuchy te były bardzo dziwne, wielkie, tak że mogłem wyciągnąć ręce i nogi z łatwością ale okazało się, że mam do rąk przywiązane drewniane kołki, które uniemożliwiały uwolnienie się.
- No w końcu się obudziłeś - ciemna postać wyglądająca dziwnie, ubrana jakby nie z tej epoki na czarno.
- Kim jesteś? i czego właściwie ode mnie chcesz, masz mnie wypuścić!! - powiedziałem ze złością ale i niepokojem w głosie.
- Nie martw się, nic ci nie zrobię - ciemna postać była dość blada, jakby nie jadła parę dni, usiadła na krześle blisko mnie.
- A więc czego chcesz?
- Chcę twojego dobra, nic więcej.
- Tak, właśnie widzę, porwany w środku nocy, skuty łańcuchami, i niby to ma być dla mojego dobra?
- Tak, zaraz zresztą i tak się dowiesz.
- Czego się dowiem? że mnie zabijesz?
- Nie mam zamiaru cię zabić.
- No to mnie wypuść!!
- Nie mogę.
- Wypuść!!!
- Nie i zamknij się wreszcie, już czas zresztą.
- Czas? żeby mnie zabic? - nie odpowiedział na moje pytanie, wstał, wziął coś ze stolika i podszedł do mnie.
- Masz, zagryź, żebyś sobie krzywdy nie zrobił.
- Chyba żebym nie krzyczał, jak będziesz mnie mordować, ani mi się śni wziąć to do ust!!
- Co za uparte dziecko - podszedł bliżej i siłą przywiązał mi zostawiając luz kołek drewniany owinięty szmatami do ust.
- No to zaczynamy przedstawienie - Próbowałem mówić, krzyczeć, ale nie mogłem, kołek w ustach uniemożliwiał mi to, ciemna postać podeszła do dużego okna przede mną i odsłoniła zasłony.
- Patrz uważnie w okno, a właściwie na to, co jest za oknem.
Zastanawiałem się, o co mu chodzi, nic nie czaiłem, ale zrobiłem, co powiedział, widziałem tylko niebo, kilka drzew i i księżyc i wtedy właśnie...

Ból straszny, bó,l co palił moje wnętrzności, nie mogłem racjonalnie myśleć, ból był nie do zniesienia, całe ciało krzyczało z bólu, kołek w ustach jednak się przydał, bez niego odgryzłbym sobie język, nagle ból ustał, dyszałem jak po 30km biegu bez przerwy, i wtedy przeszywający ból jakby 10000 vlt prądu przeszło przez moje ciało, nie miałem sił, wyplułem kołek z ust i krzyczałem z całej siły, ból był większy, całe moje ciało płonęło, wiłem się w każdą stronę, i wtedy poczułem zmiany, moje ręce, nogi, głowa, głos mi się zmieniał na bardziej zwierzęcy, czułem, jak moje ciało się zmienia...

Ból ustał, dyszałem niemiłosiernie, ledwo mogłem oddech zlapać, nie umiałem nawet oczu otworzyć, ciemna postać podeszła do mnie i zaczęła odpinać łańcuchy.
- No, to by było na tyle - po chwili udało mi się złapać oddech.
- CHolera jasna, co to bylo - leżałem nieruchomo przez chwilę i po chwili próbowałem usiąść, ledwo mi się udało alę pomógł mi ów nieznajomy.
- Widzę, że powoli odzyskujesz siły - puścił mnie i usiadł spowrotem na krześle.
- Cholera może mi w końcu powiesz, co to bylo? - Mówiłem dziwnym, lekko zachrypniętym, mocnym głosem, z takim dość mocnym basem.
- Spójrz na swoje dłonie, dotknij twarzy, a się dowiesz co to bylo.
Zrobiłem co powiedział, ku mojemu wielkiemu zdziwieniu miałem wielkie dłonie i ręce, muskulaturę, czułem mięśnie, duże, zaostrzone pazury, jak u wilka, dotknąłem swej twarzy, była dziwna, prawie ludzka, ale inna, miałem dziwne uszy odstające.
- Lustro, daj mi lustro, muszę się zobaczyć!!
- Za tobą jest jedno.
Podszedłem do lustra, ku mojemu zdziwieniu wyglądałem bardzo dziwnie, jak pół człowiek, pół wilk, nie jak wilkołak, brak owłosienia na klatce i plecach, było jedynie na głowie i szyi, na górnej parti torsu już się kończyło. Spojrzałem na swoje nogi, były potężne, umięśnione jak u kulturysty, ale stopy jak u wilka, potężne pazury wyglądały groźnie, wciąż patrzyłem w lustro ze strachem i niedowierzaniem.
- Czym ja jestem?
- Jesteś Dunpeal.
- Dun.. co?
- Dunpeal, pół wilk pół wampir.
- Chyba se jaja robisz?
- Nie, mówię prawdę.
- Chyba mi tak nie zostanie na zawsze?
- Nie, nie zostanie, musisz się tylko nauczyć zmienić spowrotem w człowieka i odwrotnie.
- Nauczysz mnie?
- Nie mogę, musisz sam do tego dojść, ale uwierz mi, to jest proste, choć na początku ci się może wydać trudne - Odszedłem od lustra i usiadłem na drewnianym blacie, gdzie wcześniej wiłem się z bólu.
- Więc mówisz, że jestem pół wampir, pół wilk.
- Tak.
- Bez kitu?
- Znowu pytania, tak, bez kitu, chyba widziałeś siebie w lustrze?
- Tak, ale wciąż nie mogę dojść do siebie.
- Dobra dobra, powiem w skrócie, o co biega, bo niedługo muszę wyruszać.
- No dobra, nawijaj, ale zrozumiale.
- Więc dunpeal, to mieszanka 2 ras, wampiry i wilkołaki, twoja matka była wampirzycą, a ojciec wilkołakiem.
- Skąd wiesz, że akurat tak a nie odwrotnie?
- Bo znałem twoją prawdziwą matkę osobiście, wracając do tej mieszanki dunpeala, jest nas około 400 na całej ziemi, niewiele ale nasza liczba wciąż rośnie.
- Czyli że ty też jesteś dunpealem?
- Tak, też jestem, jednak wampiry i wilkołaki nas nienawidzą, mimo iż toczą między sobą ciągłą wojnę, jesteśmy od nich silniejsi i mamy wszystkie ich zalety, żadnych ich wad czyli uczelenia na srebro, kołki, krzyże czy nawet słonce, nawet rządza krwi u nas nie istnieje, bo w przeciwieństwie do wampirów my wciąż żyjemy, chociaż żyjemy wiecznie, no chyba że nas zabiją, ale o tym później, nie mam zbyt wiele czasu, więc nauczę cię szybkich podstaw i zasad.
- No ok, ale facet, na pewno nie zmyśliłeś tej historyjki? Bo ona coś taka mało przekonująca jest.
- Uwierz, czy będziesz chciał czy nie, zobaczysz, a teraz chodźmy na zewnątrz.
Wstaliśmy i poszedłem za nim na dwór, weszliśmy do lasu niedaleko budynku, w którym przebywaliśmy.
- Są 2 zasady na początek, masz problem, idziesz z tym do mnie, nie ufaj nikomu innemu, zasada 2 spotkasz wampira lub wilkołaka, uciekaj najszybciej jak umiesz, jesteś wciąż nowicjuszem, żeby dać sobie radę z doświadczonym wampirem lub wilkołakiem.
- No ok ok, a jak niby mam cię znaleźć, jak będę miał problem?
- O to się nie bój, będę cię obserwować, więc nie powinieneś mieć większych problemów, a teraz czas zacząć mały trening, jak pewnie zauwazyłeś, czujesz dużo zapachów i słyszysz wiele, ale chaotyczne wszystko jest zgadza się?
- Tak i nie, jak się skupię, to poznaję niektóre zapachy i dźwięki.
- Dobrze, ale musisz się nauczyć odróżniać je w każdej chwili bez skupiania się bo kiedyś mogą ci one życie w walce uratować, zaczniemy od prostego zadania, zamknij oczy, ja rzucę kamień, a ty powiesz, w którą stronę poleciał.
- Ok dawaj - dobrze slyszałem świst ręki, kiedy wyrzucała kamień, jednak było w tym coś dziwnego.
- Ok, więc w którą stronę poleciał?
- Północ i wschód.
- Ładnie ładnie, widzę, że usłyszałeś oba kamyki, jak je wyrzucałem, wygląda na to, że odziedziczyłeś sporo po swoim ojcu, ok, a teraz pobawimy się zapachami - Podniósł większy trochę kamyk z ziemi, potarł go o płaszcz.
- A teraz powąchaj ten kamyk, czujesz mój zapach? - Nachyliłem się lekko i powąchałem wchłaniając i zapamiętując ten zapach.
- No i co teraz? - Wyrzucił kamyk daleko, że nawet go nie słyszałem.
- Teraz go wywąchaj, znajdź i przynieś.
- Że co?
- No przynieś.
- Czemu od razu nie powiesz aport lessi.
- Oj no idź po prostu.
Nie było łatwo, wiele zapachów wokoło, znalazłem kamyk dopiero po 15 minutach.
- To ten, jeśli mi się zapachy nie pomyliły - Podszedłem do niego i podałem mu kamyk.
- Tak, to ten kamyk - podniósł dłoń i pogłaskał mnie po głowie - dobry piesek.
- To nie jest śmieszne - powiedziałem lekko zirytowany, ale się uśmiałem w środku sam z siebie.
- Dobra, ze słuchem nie będzie problemu, ale musisz poćwiczyć swój węch, na mnie już pora, zajrzę do ciebie jutro.
- Zanim pójdziesz, zdradzisz mi swoje imię?
- Angelus. A ty będziesz nosić imię GallVaira.
- Czemu takie?
- Połączenie imion twych rodziców, matka twoja się nazywała Vaira a ojciec Gall.
- No ok, Angelus nawet mi się podoba.
- Ale pamiętaj, używać go możesz tylko wsród swoich, nie podawaj go nikomu, na mnie już czas.
Byl szybki, ledwo widziałem jego ruchy.
- Hej poczekaj!!
- Co jest?
- No a jak mam wrócić do swojej postaci?
- O to się nie martw, szybko sam do tego dojdziesz, jak mówiłem wcześniej - Chciałem go zapytać o coś jeszcze ale znikł.
Wtedy uświadomiłem sobie, że nie wiem, gdzie ja do cholery jestem, nie pozostało mi nic innego, jak znaleźć jakieś wyższe miejsce i może poznam okolicę, a potem może wyniucham zapach znajomy...



za wszelkie powstałe błedy na skutek pisania story na klawiaturze przepraszam

Ostatnio edytowany przez arkadia (2006-11-04 23:15:23)


http://i2.tinypic.com/oqgdpy.gif

Offline

 

#2 2006-11-04 21:47:14

Semeur Ravage

Przyjaciel

7942832
Zarejestrowany: 2006-10-31
Posty: 246
Punktów :   

Re: Kroniki nie z tego świata

postaram się coś z tym zrobić ale narazie zasatanawiam się nad kontynuacją. co do błedów to mozę je poprawie jutro, jak mi ise bedzie chciało i o ile nasza korektorka mnie nie uprzedzi


http://i2.tinypic.com/oqgdpy.gif

Offline

 

#3 2006-11-04 22:25:20

arkadia

Korektorka

Zarejestrowany: 2006-10-29
Posty: 49
Punktów :   

Re: Kroniki nie z tego świata

Chętnie, to moja robota.

Skończyłam na 'za tobą jest jedno', mniej więcej w środku, za długi na tę porę, już nie mogę. Jak Ci się będzie chciało, możesz dokończyć. Swoją drogą, myślałam Semeur, że nie robisz ortografów;)

Ostatnio edytowany przez arkadia (2006-11-04 23:18:41)


Nie jestem przeciw komukolwiek w walce z błędami. Ja je tylko poprawiam.

Czytaj Regulamin

Offline

 

#4 2006-11-04 23:17:16

TYGIER

Egzekutor

status TYGIER
7350590
Call me!
Zarejestrowany: 2006-10-29
Posty: 292
Punktów :   
WWW

Re: Kroniki nie z tego świata

A wystarczyło włączyc Worda i by nie było błedów


Boże broń mnie przed przyjaciółmi, bo z wrogami sam sobie poradze.
Czytaj Regulamin
http://offbeat-zero.net/pulse/sig/TYGIER.png

Offline

 

#5 2006-11-05 08:55:45

Semeur Ravage

Przyjaciel

7942832
Zarejestrowany: 2006-10-31
Posty: 246
Punktów :   

Re: Kroniki nie z tego świata

była poźna pora jak to pisałem i na dodatek byłem po cieżkim dniu ale nastepnym razem postaram się poprawić i zwracać wieksza uwage na ortografie


http://i2.tinypic.com/oqgdpy.gif

Offline

 

#6 2006-11-05 11:14:56

arkadia

Korektorka

Zarejestrowany: 2006-10-29
Posty: 49
Punktów :   

Re: Kroniki nie z tego świata

Semeur, poprawiłam całość. Nie ma za co.

Przeczytaj całość i zobacz, czy poprawiłam dobrze.


Nie jestem przeciw komukolwiek w walce z błędami. Ja je tylko poprawiam.

Czytaj Regulamin

Offline

 

#7 2006-11-23 15:56:32

Semeur Ravage

Przyjaciel

7942832
Zarejestrowany: 2006-10-31
Posty: 246
Punktów :   

Re: Kroniki nie z tego świata

a teraz ciag dalszy opowiadania miejmy nadzieje ze teraz nie ma tyle ortów


Piata rano...

Obudziłem się wcześnie, co mi się rzadko zdarzało, próbowałem jeszcze zasnąć, ale juz nie umiałem, odsłoniłem zasłony i usiadłem na łóżku żeby się trochę rozbudzić, wtedy przypomniało mi się wydarzenia z nocy, zastanawiałem się czy to sen czy prawda, w końcu uznałem ze to był sen, bo takie istoty nie istnieją, poszedłem do łazienki się ogolić i wziąć prysznic, oświeciłem światło i stanąłem przed lustrem, mym oczom ukazałem się, ale jakiś dziwny, odsunąłem się od lustra ściągnąłem koszulkę, moje ciało było doskonale, tors świetnie uformowany, biceps dobrze widoczny, żadnych wad, nogi dobrze umięśnione, zrobiłem kilka ćwiczeń i czułem różnice, z wielką łatwością robiłem pompki na 1 ręce, przysiady brzuszki i bieg w miejscu. Wtedy przyszło mi na myśl ze to chyba nie był sen, ale wciąż przeczyłem temu, rozebrałem się i wszedłem pod prysznic, po chwili poczułem jeszcze większą zmianę na moim ciele, spojrzałem w dół i myślałem ze zawału dostane, moje genitalia były gigantyczne, nie mogłem uwierzyć normalnie, dziwiłem się i patrzyłem oraz dotykałem, wyskoczyłem spod prysznica przerażony, zacząłem się wycierać i przygotowywać do golenia. Kiedy to juz zrobiłem wciąż wpatrywałem się w lustro, niezłe ciało, niezły sprzęt w końcu laski na mnie poleca, zacząłem przyjmować pozy jak kulturysta i napinać mięśnie nago przed lustrem i wtedy.
-O MOJ BOŻE !! - Weszła moja siostra widząc mnie nago z moim wielkim draniem(drag tak będę nazywał penis, bo słowo penis to jakoś tak dziwnie naukowo brzmi )-przypatrywała mi się chwile ja nie wiedząc, co zrobić stałem jak głupi, i wtedy zemdlała, na szczęście tylko zemdlała ubrałem się i starałem ja ocucić.
-Hej nic ci nie jest? - potrząsałem lekko ja za ramiona.
-Nie nic tylko głowa mnie boli - usiadłem na krześle na przeciw niej w kuchni.
-Nic dziwnego ze cię boli zemdlałaś i porządnie walnęłaś głową o ziemie - chwyciła się lekko za tył głowy.
-Tak cos sobie przypominam, ale nie wiem, czemu zemdlałam - "Uff" zapomniała ze mnie nago zobaczyła lepiej będzie jak jej o tym nie powiem.
-Jak się obudziłem to cię tak juz znalazłem - ech nie lubię kłamać, ale to tylko mijanie się z prawdą.
-A ty, co dziś tak wcześnie wstałeś?
-Nie wiem sam jakoś spać nie mogłem.
-Dobra nieważne idę się przygotować i możemy jechać do szkoły - wstała i poszła do łazienki a ja poszedłem do lodówki żeby sobie jakieś śniadanko zjeść, jednak miałem dziwna chęć na mięso, ale krwiste mięso,nie wiem, czemu, no nic zjadłem chleb z kiełbasą i poszedłem do siebie na kompan, włączyłem go, jak co ranek, sprawdziłem pocztę i gg czy są jakieś wiadomości, nie było żadnych włączyłem sobie jakąś muzę na słuchawki, uruchomiłem mozille i włączyłem ogame, na planetach spokój, kilka skanów jak zwykle no fs jeszcze długi, wyłączyłem ogame i wszedłem na bitefight, a tu takie same nudy, co zwykle, znowu w latarnie uderzyłem.
Wyłączyłem kompa i położyłem się słuchając radia.
Minęło jakieś półgodziny.
-Hej jesteś juz gotowy? - Do pokoju weszła siostra.
-Tak jestem gotów.
-No to jedzmy.
-Co tak wcześnie - podniosłem się z łóżka i usiadłem - jest dopiero 7.
-Ale musze jeszcze do sklepu na chwile skoczyć.
-EH ok no to jedzmy - wstałem leniwie z łóżka i poszedłem za siostra do auta.
Droga do szkoły zajęła nam jakieś 45 minut plus wizyta w sklepie, i dojechaliśmy do mojej cholernej szkoły, jak i siostra nie lubiłem szkoły, chociaż uczyliśmy się w tej samej szkole, ale była 2 lata starsza. Jak co dzień w poniedziałek czekał mnie meczący dzień, 3 wf-y, 2 polskie, 2 angielskie, chemia i fizyka, nie nawiedziłem chemii i fizyki wf-u zresztą tez.
Poszedłem się przebrać na wf.

-No dobra panowie krótka rozgrzewka i gramy w kosza(jakieś tam krzyki hurra, hurra a ja na to dupa) - nie cierpię kosza nie dość, że dobrze mi nie szło to jeszcze nie byłem dość wysoki, no nic zaczęliśmy mecz, jak zwykle trzymałem się na uboczu.
No i gwizdek mecz rozpoczęty, omijałem piłkę, bo i tak bym pewnie szybko ja stracił, ale nie udało się podano mi piłkę, kozłowałem jak zwykle, uniki skok i cos, co mnie zadziwiło trafiłem do kosza z 3 metrów, stałem chwile z niedowierzaniem patrząc się na moje dłonie, no nic graliśmy dalej, akcja pod naszym koszem i udało mi się zablokować i odebrać piłkę przeciwnikowi, pierwszy raz odkąd gram w szkole, no nic biegłem dalej, uniki zwody i wyskok znowu kosz, byłem bardzo zdziwiony, po jakiś 10 minutach na balkonie(tzw. trybuny sali gimnastycznej)pojawiło się wiele dziewczyn. Zapomniałem ze dziś nie ma kilku nauczycieli, kilkadziesiąt osób oglądało mecz, większość to dziewczyny i jak zwykle byłem lekko speszony, byłem trochę nie śmiały i wiedziałem, że zaraz coś spartolę albo dam glebę i znowu wszyscy będą się ze mnie śmiać, jednak tak się nie stało, grałem znakomicie, wszyscy mi gratulowali z drużyny, dzięki mnie wygraliśmy, sam byłem bardzo zdziwiony.
Poszliśmy pod prysznice po męczącym meczu, kiedy juz byłem pod prysznicem przypomniało mi się poranny prysznic, koledzy przypatrywali mi się z lekka zazdrością na mojego draga, "cholera zupełnie o tym zapomniałem" no nic szybko wyszedłem spod prysznica wytarłem się i ubrałem, poszedłem pod sale gdzie miały się odbyć następne lekcje.
-Hej młody nieźle dzisiaj grałeś - heh w końcu się ktoś do mnie odezwał, rzadko, z kim rozmawiałem.
-Nieźle młody nieźle dziś pokazałeś klasę - jeszcze kilku kolegów z klasy mi pogratulowało.
Po chwili przyszedł również mój najlepszy kumpel był rok starszy, ale mieszkaliśmy blisko siebie.
-Nieźle, nieźle dziś pokazałeś prawdziwe ja, dziewczyny w mojej klasie mówią o tobie prawie ciągle.
-Naprawdę? "Nareszcie, nareszcie sie zaczęło laski, pełno lasek"
-Taa powaga stary dawno niebyło takiego szumu jak dziś, można powiedzieć ze jesteś dziś gwiazda.
-""Laski laski""(""takie podwójne znaki będą oznaczać myśli wypowiedziane na glos lub cicho, czego główny bohater się oduczyć nie może_
-AA wiedziałem, myślisz juz o laskach?
-Taa a co nie można?
-Można nikt ci nie broni młody zbereźniku.
-Te tylko bez takich.
-Dobra dobra tylko żartowałem.
Po chwili zadzwonił dzwonek na lekcje, wstaliśmy spod ściany i ja podszedłem pod drzwi sali gdzie miałem mieć lekcje, a mój kumpel poszedł piętro niżej pod swoja sale, nauczyciel przyszedł około minuty po dzwonku. Wszyscy weszliśmy do sali, jak zwykle nudy na lekcjach, usypiałem, wtedy ktoś mnie dotknął, był to kumpel.
-(SZEPT)Czego chcesz? - Odwróciłem, sie lekko do niego.
-Masz tu liścik - podał mi małe zawiniątko.
-Od kogo to?
-Od nich - powiedział z uśmiechem i wskazał na 3 ławkę od strony okna.
-Ok dzięki - Odwróciłem sie z powrotem i otworzyłem kartkę.
Było tam napisane: "widziałyśmy dzisiaj twój pokaz na wie, chciałbyś sie dziś z nami spotkać po szkole”, chacha 2 najfajniejsze laski w klasie proponują mi spotkanie, normalnie świeciły mi sie oczy i porządnie sie zarumieniłem, oczywiście odpisałem: tak.
Jednak pisząc to słowo zraniłem kogoś mi bliskiego.

p.s.
chciałbym aby każdy kto przeczytał to niedokończone opowiadanie:D wypowiedział się co o nim sadzi byłbym wdzieczny. Pozdrawiam


http://i2.tinypic.com/oqgdpy.gif

Offline

 

#8 2006-11-23 18:59:38

TYGIER

Egzekutor

status TYGIER
7350590
Call me!
Zarejestrowany: 2006-10-29
Posty: 292
Punktów :   
WWW

Re: Kroniki nie z tego świata

No no może jakąs ksiażke napiszesz


Boże broń mnie przed przyjaciółmi, bo z wrogami sam sobie poradze.
Czytaj Regulamin
http://offbeat-zero.net/pulse/sig/TYGIER.png

Offline

 

#9 2006-11-23 19:22:36

Semeur Ravage

Przyjaciel

7942832
Zarejestrowany: 2006-10-31
Posty: 246
Punktów :   

Re: Kroniki nie z tego świata

no moze kto tam wie moze i masz racje


http://i2.tinypic.com/oqgdpy.gif

Offline

 

#10 2006-11-23 21:37:53

arkadia

Korektorka

Zarejestrowany: 2006-10-29
Posty: 49
Punktów :   

Re: Kroniki nie z tego świata

Semeur, to Ty sie golisz? Nie za mlody jestes jeszcze na golenie?;P

A juz serio, opowiadanie wciagnelo mnie przy pierwszej czesci, bylo ciekawe, zaskakujace, dowcipne.
Druga czesc ma za duzo bla bla - za duzo niepotrzebnych szczegolow, opisujesz minute po minucie, co robiles i zrobiles i nic konkretnego co do fabuly z tego nie wynika.
Poza tym, pierwsza czesc byla pisana jak opowiadanie, druga zas jakbys gadal z kumplem, jezyk wypowiedzi za bardzo "mowiony", za duzo wstawek, ktorych uzywa sie podczas rozmowy.
W pierwszej czesci miales pomysl. W drugiej ciagnales to, jak pamietnik. Jak dla mnie, druga czesc do edycji totalnej, a na pewno do skrocenia.
Caluje;)


Nie jestem przeciw komukolwiek w walce z błędami. Ja je tylko poprawiam.

Czytaj Regulamin

Offline

 

#11 2006-11-23 21:45:41

TYGIER

Egzekutor

status TYGIER
7350590
Call me!
Zarejestrowany: 2006-10-29
Posty: 292
Punktów :   
WWW

Re: Kroniki nie z tego świata

Semeur Ravage napisał:

no moze kto tam wie moze i masz racje

Z drugiej strony to moze lepiej nie

My to jeszcze wyrozumiali jestesmy, ale inni ludzie moga nie docenic twojego talentu


Boże broń mnie przed przyjaciółmi, bo z wrogami sam sobie poradze.
Czytaj Regulamin
http://offbeat-zero.net/pulse/sig/TYGIER.png

Offline

 

#12 2006-11-24 15:10:03

Semeur Ravage

Przyjaciel

7942832
Zarejestrowany: 2006-10-31
Posty: 246
Punktów :   

Re: Kroniki nie z tego świata

heh, wiem ze mi to nie wyszło, ale cóż raz się zyje moze kolejna cześc bedzie troche ciekawsza prawdopodobnie pojawi się ona kjeszcze dziś wieczorkiem albo jutro w godzinach popołudniowych

barton napisał:

Przpraszam, ale czy ktoś tu nie ma za dużo czasu?

A co nie mozna sobie popisać?? A czas zawsze się znajdzie jak tylko bedzie się chciało go znaleźć:D

No i zapowiadany dalszy ciąg opowiadania


Nareszcie skończyły się lekcje myślałem ze padnę, na szczęście był to piątek więc sie dziś wyśpię. Wyszedłem z klasy i jak zwykle popędziłem przed szkołę. Nie musiałem długo czekać aż zjawią się dziewczyny od liściku. W końcu po pięciu minutach pojawiły się one, oparłem się nieśmiale o barierkę trzymając się jej kurczowo jedna ręką, kiedy były juz blisko zawołałem je.
-Cześć dziewczyny - Trochę mnie to zdziwiło, że nie odpowiedziały, może nie usłyszały. Powtórzyłem jeszcze raz, tym razem kiedy były jeszcze bliżej.
-Cześć dziewczyny - spojrzały na mnie i pierwsza z nich odezwała się w końcu.
-Czego chcesz?
-No napisałyście, że chcecie się spotkać po szkole?
-Chyba nie myślałeś poważnie o tym? Heh, weź idź i nie pokazuj mi się więcej na oczy -odeszły, czułem się dotknięty ale cóż zdarzało się jednak, że złość kipiała we mnie. Odszedłem od barierki chwile po nich nawet nie zauważyłem kiedy zgniotłem barierkę w miejscu, w którym ją wcześniej trzymałem.
Ruszyłem wolnym krokiem na przystanek autobusowy, kiedy juz dochodziłem...
-Zgadnij kto? - Ktoś złapał mnie za oczy od tylu, wiedziałem kto ale lubiłem się z nią drażnić.
-Hmm, niech zgadnę... kwazimodo?
-Nie zgaduj dalej.
-Hamburger z McDonalda?
-Ech też nie! - Opuściła ręce i podeszła z boku. Jak co dzień wracaliśmy razem do domu. Byliśmy sąsiadami mimo, że nie byliśmy w tej samej klasie.
-Hej idziesz dziś ze mną na koncert dj.bleble do wikinga?
-Nie bardzo, mam parę spraw do załatwienia i przemyślenia.
-No szkoda ale na pewno nie chcesz? Przecież tak lubisz jego kawałki.
-Napewno, może innym razem ale dziś nie mam nastroju na zabawę.
-No nic, najwyżej pójdę sama - Uśmiechnęła się i wysiedliśmy z autobusy linii 745.
-Trzymaj się i uważaj na siebie na koncercie.
-Co mi się może stać? - Ponownie się uśmiechnęła i poszliśmy w stronę naszych domów.
Z Dorota znaliśmy się prawie od dzieciństwa, wprowadziła się obok mnie niedługo po mnie, szybko się zaprzyjaźniliśmy i do dziś lubimy własne towarzystwo.
Wszedłem do domu, ściągnąłem buty, rozejrzałem się ale nikogo nie było.
Poszedłem do kuchni, na stole był jak zwykle mój obiad a obok kartka" kochanie pojechaliśmy z tata i twoja siostra to babci a potem jedziemy na małe zakupy do hipermarketu.
No i zostałem sam, wziąłem coś z lodówki podgrzałem sobie obiad i zjadłem przed telewizorem. Następnie poszedłem na górę do siebie, odpaliłem kompa i jak zwykle włączyłem gg i ogame, na ogame spokój na szczęście ale jak zwykle kilka skanów.
Nie wiedziałem co robić, włączyłem jakiś film na kompie i nie wiem kiedy ale zasnąłem, jednak mój sen nie należał do spokojnych. Obudziłem się cały spocony, jakby wyrwany siła ze snu, cos się stało coś się komuś musiało stać, takie miałem odczucie, cholera jasna oby nic z Dorota, wziąłem telefon i próbowałem się do niej dodzwonić na komórkę, nie odbierała to dziwne, bardzo dziwne, próbowałem jeszcze przez parę minut, aż zacząłem panikować. Cholera co tu zrobić, łaziłem po pokoju w tam i z powrotem myśląc i mrucząc ciągle to samo do siebie. "Dobra spokojnie opanuj się, masz jakby super moce, zmień się jeśli w ogóle to prawda i znajdź ja".
Poszedłem do łazienki, rozebrałem się zostawiając tylko spodnie na sobie (nie pytajcie mnie jak majtki ściągnął sam tego do końca nie wiem ), "Dobra czas się zmienić, tylko jak to zrobić. Myślałem chwile, no nic skupiłem się i powtarzałem w myślach "przemiana, przemiana", ale nie dawało to żadnego skutku, "to spróbujmy tak, dunpeal przemiana!!" – wydarłem się za całe mieszkanie, ale wciąż nic. Wypróbołem jeszcze kilka sposobów ale nic nie dawało rezultatu. W końcu wkurzyłem się i walnąłem w ścianę pięścią myśląc, że Dorocie coś się może stać byłem wkurzony i czułem smak goryczy. Czułem się bezużyteczny i wtedy...
Serce zaczęło mi mocno walić, bilo jak szalone, złapał mnie porządny skurcz ciała tak, że nie mogłem się ruszać, spojrzałem w lustro i patrzyłem jak moje ciało przemienia się w dunpela. Głowa jakby wilka, szpony, byłem teraz prawie 2 razy większy, czułem w sobie energię, spojrzałem jeszcze raz w lustro i podszedłem do okna, otworzyłem je i wyskoczyłem z 1 pietra, nic nie poczułem, żadnego nawet obciążenia. Ruszyłem, wiec w stronę dyskoteki gdzie odbywał się koncert, gdy wyszedłem z osiedla zaczęły się 5 piętrowe budynki, żeby nie przestraszyć ludzi biegłem i przeskakiwałem z dachu na dach. Po jakiś 3 minutach byłem na miejscu, nie czułem prawie żadnego zmęczenia.
Nie wiedziałem co teraz zrobić. Postanowiłem jednak wejść i odnaleźć ją, gdy wszedłem do środka trochę się zdziwiłem bo nikt nie zwracał na mnie większej uwagi. Fuck, zapomniałem, że ludzie tutaj często na koncertach maja ubiory dziwniejsze niż moja aktualna postać, poszedłem na środek sali ale ludzi było dużo. Nie miałem szans znalezienia jej, wtedy przypomniałem sobie nauki po 1 przemianie, węch tak to jest węch i słuch. Zacząłem wąchałem okolice i szukałem jej zapachu. Wyczułem go, prowadził do łazienki ale tam jej nie było. Następnie pod bar, aż w końcu do wyjścia, gdy wyszedłem trop był wyraźniejszy. Prowadził on do pobliskiego lasku, tuż obok dyskoteki, skupiłem się  starając się cokolwiek usłyszeć, udało się słyszałem ciche "pomocy" ledwo słyszalne ale nagle umilkło. Pogoniłem do lasu najszybciej jak mogłem, czułem już jej zapach doskonale ale nie tylko jej. Był też inny, w końcu ją znalazłem, widziałem jak jakiś facet zaczął się do niej dobierać. Postanowiłem nie robić wiele szumu. Powoli, bardzo cicho podszedłem do gościa od tyłu, Dorota juz zauważyła mnie wcześniej ale chyba bała się mnie wiec tylko patrzyła na mnie jeszcze większym strachem niż na oprawce, facet który się do niej dobierał zapytał się jej.
-Co jest mała czyżbyś już nie miała ochoty uciekać?
-Nie...nniieee. ooo tooo.. cho.. dzi - odpowiedziała z wielki strachem w glosie.
-A więc o co? - Zapytał ze zdziwieniem.
-Odwróć się a sam zobaczysz.
Facet się odwrócił i zobaczył mnie, a właściwie mój tors, spojrzał do góry na moja twarz. Wściekła twarz z wielkimi przednimi kłami, ale nie wyglądał na przestraszonego.
-Może spróbujesz ze mną mały? - Powiedziałem mocnym, lekko zachrypnięty głosem z wielka złością.
-Nie dzięki, może innym razem - Odpowiedział facet z ignorancja, i odwrócił się i ponownie próbował się dobierać do niej. Jednak już na to nie pozwoliłem "zostaw ją!!!" krzyknąłem i uderzyłem go porządnie w plecy raniąc go przy tym pazurami. Odleciał na 2 metry i nie ruszał się, nie myślałem o tym czy żyje czy nie. Przeciąłem sznur krępujący ręce Doroty i wziąłem ją na ręce. Bała się mnie wciąż lecz wiedziała, że nic jej nie zrobię ale wtedy...
-Jak śmiałeś mnie dotknąć j****y mieszańcu - Odwróciłem się i ujrzałem tego drania, zdrowego na nogach, ściągnął płaszcz i kapelusz. Wtedy zrozumiałem, kły, ta blada cera i krwawe oczy. Był wampirem, pamiętam, że Angelus kazał uciekać ale nie dałbym rady musiałbym zostawić Dorotę.
Nie miałem wyboru jak tylko włączyć, postawiłem koleżankę na własne nogi i kazałem jej uciekać, wiedziałem, że daleko nie poszła, skupiłem się na wampirze, nie zauważyłem jak schowała się za drzewem obserwując co się stanie. Sam też nie byłem w stanie nic przewidzieć. Stanąłem naprzeciw wampira z kłami i pazurami w gotowości.
-Teraz mieszańcu zabije  cię, a potem ta mała s**e ale nie martw się zrobię to na twoich oczach żebyś cierpiał!!!
Rzucił się na mnie z ogromna siła tak, że się przewróciłem, jednak udało mi się go odrzuci i szybko wstać, ale zanim zdążyłem się pozbierać on ponownie atakował. Próbowałem uderzyć go pięścią ale nagle zniknął, był szybki, bardzo szybki. Nie nadarzałem za jego ruchami, słyszałem tylko szyderczy śmiech, wtedy natarł na mnie od tylu. Przewrócił mnie raniąc przy tym dość mocno moje plecy. Ból był tak wielki, że zaryczałem z bólu ,ale podniosłem się. On ponownie zaatakował, tym razem od przodu, zablokowałem go ręką ale nie na wiele się to zdało. Również i ja otrzymałem spore obrażenia, krwawiłem dość poważnie, a ja nawet nie podbiłem mu oka. Angelus miał racje żeby nie mierzyć się z doświadczonym wampirem lub wilkołakiem. Czyżby to był mój koniec? ''AAA zostaw mnie!!" Odwróciłem się i zobaczyłem jak trzyma szpony kolo szyi Doroty, "Mówiłem Ci, że zobaczysz jak ją zabijam zanim ciebie zabije" Dostałem furii jak to zobaczyłem "Zostaw ją gównojadzie!!" nie wahałem się ani chwili czułem w sobie złość jakbym już kogoś stracił, bez chwili czekania ruszyłem na wampira i na nią "Mówiłem nie dotykaj jej!!". Wampir odskoczył wraz z Dorotą lekko na bok ja trafiłem w drzewo rozpruwając je. Nie czekałem nawet aż się przewróci ponownie ruszyłem z cala furia na wampira, tym razem nie zrobił uniku zablokował mój cios i puścił ją, zranił mnie w prawy policzek, lekko się zachwiałem ale szybko wróciłem do siebie. Znowu się śmiał szyderczo, „"NIEPOPUSZCZE MU ZABIJE GO ZBAIJE GNOJA CHODZBYM MIAŁ SAM UMRZEC"”  "Zginiesz skurwysynie choćbym sam też miał umrzeć!!" Skupiłem się skupienie to moja jedyna nadzieja, kiedy otworzyłem oczy, widziałem go, widziałem jego ruchy, czułem jego zapach i słyszałem go. Nie wiem co się stało, ale teraz miałem przewagę mogłem go zaskoczyć, "I co mieszańcu wciąż żyje" Ruszyłem na niego ostatni raz, widziałem jak się do mnie zbliżał tym razem nie dałem się zaskoczyć, wielki zamach ręką naprężyłem mięśnie i udało się. Przebiłem mu rękę, która teraz ledwo się trzymała reszty ciała. Chwyciłem go za szyje jedną ręką, a potem druga, nie zauważyłem nawet kiedy jego dosięgła mnie jego ręka. Ścisnąłem go jedną ręką, a druga przebiłem mu serce jedyne co powiedział "Niemożliwe!!”. Ostatnie jego słowo było niewyraźne lecz udało mi się je zrozumieć. Zabiłem go, po chwili puściłem jego stygnące ciało. Zanim zdążyłem się odwrócić wyparował. Wtedy zadowolony ze Dorota jest bezpieczna, upadłem na ziemie, ale byłem wciąż przytomny. Podbiegła do mnie.
-Hej! Nie umieraj, nie daj się walcz.
-Nie martw się o mnie brałem pod uwagę taką możliwość.
-Nie, nie!! Nie dam ci umrzeć - Chwyciła mnie pod ramie próbując podnieść lecz nie miała sił aby mnie podnieść, wiec używając resztek sil ledwo wstałem...


Nie wiem kiedy bedzie dalszy ciag bo ostatnio nie mam za dużo wolnego czasu.
Pozdrawiam.

Ostatnio edytowany przez Semeur Ravage (2006-11-26 19:25:23)


http://i2.tinypic.com/oqgdpy.gif

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.plsavo przeciw pleśni Obszywanie kierownic skórą materace hilding