Wojownik zwany mrocznym telefonem puścił perfidnego bąka którego wcześniej znalazł na kanapie leżącej obok zwłok starego pilota wykorzystanego przez niezaspokojoną vampirzyce ślepą Kiszkę, ktora była mała. Niestety wtedy zobaczyła, że w izbie znajduje się inny wściekły i rozładowany ment proszący sie o łomot. Tak rozpoczęła się kolejna walka o ósmą część starego przedwiecznego komiksu. Po jakimś czasie umarła jedna ważna postać. Tak jak w innych starych samochodach wiało odswieżaczem czasu przeszłego. Niestety zapomniał wziąć podszytej skórą przepalonej gruszki, nadgryzionej ręcznie. Wszystko zmieniło się, jednak nadal pamietał o paskudnym pieprzyku na dachu. Pomimo całego jubileuszu jaki obchodziła babcia jego, postanowił nie iść do lasu.gdyż nagle przypomnieli sobie, że nie wyłączył żelazka. Tymczasem tą starą kobiete odwiedził garbaty pomarszczony staruszek z wielkim mieczem. Wymachiwał nim jak głupi przed nosem staruszki ku jej uciesze! Nastepnie schował go do kieszeni i zaczął ściągać z tyłka barcha/n/mowe wielkie pantalony z nartą na środku. Uśmiechnął się tajemniczo i z szyderczym spojrzeniem wywalił jęzor. Ona nie była zdziwiona bo widziała wszystko w poprzednim odcinku różowej landrynki. Mimo to trolopimpek wymoczył swoją pompke w czekoladzie i oblizał. Nastepnie położył pilota w pozycji na wznak, aczkolwiek wolał inaczej zrobić mu dobrze maszynką do mielenia. Wnet pojawil sie mroczny ślimak uzbrojony w śluz zabójcy orzechów ziemnych. Splunął ostrym, niszczącym ,stęchłym glutem. Podczas ataku bułki wścieklicy pierdnął sobie dosadnie. Prędko stanał z boku w rozkroku oddając niepotrzebne litry soku mietowo-gruszkowego. Chlusnął tym w zbliżającego się marsjanina a on, znaczy jego ptak odleciał ku wolności. Leciał i leciał aż tu nagle spadł na stół stojący pod wielką przepychaczką ,używaną notorycznie przez jakże głupie hobgobliny.Tak ruszywszy starą
Offline
Przyjaciel
Wojownik zwany mrocznym telefonem puścił perfidnego bąka którego wcześniej znalazł na kanapie leżącej obok zwłok starego pilota wykorzystanego przez niezaspokojoną vampirzyce ślepą Kiszkę, ktora była mała. Niestety wtedy zobaczyła, że w izbie znajduje się inny wściekły i rozładowany ment proszący sie o łomot. Tak rozpoczęła się kolejna walka o ósmą część starego przedwiecznego komiksu. Po jakimś czasie umarła jedna ważna postać. Tak jak w innych starych samochodach wiało odswieżaczem czasu przeszłego. Niestety zapomniał wziąć podszytej skórą przepalonej gruszki, nadgryzionej ręcznie. Wszystko zmieniło się, jednak nadal pamietał o paskudnym pieprzyku na dachu. Pomimo całego jubileuszu jaki obchodziła babcia jego, postanowił nie iść do lasu.gdyż nagle przypomnieli sobie, że nie wyłączył żelazka. Tymczasem tą starą kobiete odwiedził garbaty pomarszczony staruszek z wielkim mieczem. Wymachiwał nim jak głupi przed nosem staruszki ku jej uciesze! Nastepnie schował go do kieszeni i zaczął ściągać z tyłka barcha/n/mowe wielkie pantalony z nartą na środku. Uśmiechnął się tajemniczo i z szyderczym spojrzeniem wywalił jęzor. Ona nie była zdziwiona bo widziała wszystko w poprzednim odcinku różowej landrynki. Mimo to trolopimpek wymoczył swoją pompke w czekoladzie i oblizał. Nastepnie położył pilota w pozycji na wznak, aczkolwiek wolał inaczej zrobić mu dobrze maszynką do mielenia. Wnet pojawil sie mroczny ślimak uzbrojony w śluz zabójcy orzechów ziemnych. Splunął ostrym, niszczącym ,stęchłym glutem. Podczas ataku bułki wścieklicy pierdnął sobie dosadnie. Prędko stanał z boku w rozkroku oddając niepotrzebne litry soku mietowo-gruszkowego. Chlusnął tym w zbliżającego się marsjanina a on, znaczy jego ptak odleciał ku wolności. Leciał i leciał aż tu nagle spadł na stół stojący pod wielką przepychaczką ,używaną notorycznie przez jakże głupie hobgobliny.Tak ruszywszy starą, lekko
Ostatnio edytowany przez Semeur Ravage (2006-11-29 16:04:44)
Offline
Gość
Wojownik zwany mrocznym telefonem puścił perfidnego bąka którego wcześniej znalazł na kanapie leżącej obok zwłok starego pilota wykorzystanego przez niezaspokojoną vampirzyce ślepą Kiszkę, ktora była mała. Niestety wtedy zobaczyła, że w izbie znajduje się inny wściekły i rozładowany ment proszący sie o łomot. Tak rozpoczęła się kolejna walka o ósmą część starego przedwiecznego komiksu. Po jakimś czasie umarła jedna ważna postać. Tak jak w innych starych samochodach wiało odswieżaczem czasu przeszłego. Niestety zapomniał wziąć podszytej skórą przepalonej gruszki, nadgryzionej ręcznie. Wszystko zmieniło się, jednak nadal pamietał o paskudnym pieprzyku na dachu. Pomimo całego jubileuszu jaki obchodziła babcia jego, postanowił nie iść do lasu.gdyż nagle przypomnieli sobie, że nie wyłączył żelazka. Tymczasem tą starą kobiete odwiedził garbaty pomarszczony staruszek z wielkim mieczem. Wymachiwał nim jak głupi przed nosem staruszki ku jej uciesze! Nastepnie schował go do kieszeni i zaczął ściągać z tyłka barcha/n/mowe wielkie pantalony z nartą na środku. Uśmiechnął się tajemniczo i z szyderczym spojrzeniem wywalił jęzor. Ona nie była zdziwiona bo widziała wszystko w poprzednim odcinku różowej landrynki. Mimo to trolopimpek wymoczył swoją pompke w czekoladzie i oblizał. Nastepnie położył pilota w pozycji na wznak, aczkolwiek wolał inaczej zrobić mu dobrze maszynką do mielenia. Wnet pojawil sie mroczny ślimak uzbrojony w śluz zabójcy orzechów ziemnych. Splunął ostrym, niszczącym ,stęchłym glutem. Podczas ataku bułki wścieklicy pierdnął sobie dosadnie. Prędko stanał z boku w rozkroku oddając niepotrzebne litry soku mietowo-gruszkowego. Chlusnął tym w zbliżającego się marsjanina a on, znaczy jego ptak odleciał ku wolności. Leciał i leciał aż tu nagle spadł na stół stojący pod wielką przepychaczką ,używaną notorycznie przez jakże głupie hobgobliny.Tak ruszywszy starą, lekko odurzającą wiewiórkę
Wojownik zwany mrocznym telefonem puścił perfidnego bąka którego wcześniej znalazł na kanapie leżącej obok zwłok starego pilota wykorzystanego przez niezaspokojoną vampirzyce ślepą Kiszkę, ktora była mała. Niestety wtedy zobaczyła, że w izbie znajduje się inny wściekły i rozładowany ment proszący sie o łomot. Tak rozpoczęła się kolejna walka o ósmą część starego przedwiecznego komiksu. Po jakimś czasie umarła jedna ważna postać. Tak jak w innych starych samochodach wiało odswieżaczem czasu przeszłego. Niestety zapomniał wziąć podszytej skórą przepalonej gruszki, nadgryzionej ręcznie. Wszystko zmieniło się, jednak nadal pamietał o paskudnym pieprzyku na dachu. Pomimo całego jubileuszu jaki obchodziła babcia jego, postanowił nie iść do lasu.gdyż nagle przypomnieli sobie, że nie wyłączył żelazka. Tymczasem tą starą kobiete odwiedził garbaty pomarszczony staruszek z wielkim mieczem. Wymachiwał nim jak głupi przed nosem staruszki ku jej uciesze! Nastepnie schował go do kieszeni i zaczął ściągać z tyłka barcha/n/mowe wielkie pantalony z nartą na środku. Uśmiechnął się tajemniczo i z szyderczym spojrzeniem wywalił jęzor. Ona nie była zdziwiona bo widziała wszystko w poprzednim odcinku różowej landrynki. Mimo to trolopimpek wymoczył swoją pompke w czekoladzie i oblizał. Nastepnie położył pilota w pozycji na wznak, aczkolwiek wolał inaczej zrobić mu dobrze maszynką do mielenia. Wnet pojawil sie mroczny ślimak uzbrojony w śluz zabójcy orzechów ziemnych. Splunął ostrym, niszczącym ,stęchłym glutem. Podczas ataku bułki wścieklicy pierdnął sobie dosadnie. Prędko stanał z boku w rozkroku oddając niepotrzebne litry soku mietowo-gruszkowego. Chlusnął tym w zbliżającego się marsjanina a on, znaczy jego ptak odleciał ku wolności. Leciał i leciał aż tu nagle spadł na stół stojący pod wielką przepychaczką ,używaną notorycznie przez jakże głupie hobgobliny.Tak ruszywszy starą, lekko odurzającą wiewiórkę spiliśmy
Offline
Gość
Wojownik zwany mrocznym telefonem puścił perfidnego bąka którego wcześniej znalazł na kanapie leżącej obok zwłok starego pilota wykorzystanego przez niezaspokojoną vampirzyce ślepą Kiszkę, ktora była mała. Niestety wtedy zobaczyła, że w izbie znajduje się inny wściekły i rozładowany ment proszący sie o łomot. Tak rozpoczęła się kolejna walka o ósmą część starego przedwiecznego komiksu. Po jakimś czasie umarła jedna ważna postać. Tak jak w innych starych samochodach wiało odswieżaczem czasu przeszłego. Niestety zapomniał wziąć podszytej skórą przepalonej gruszki, nadgryzionej ręcznie. Wszystko zmieniło się, jednak nadal pamietał o paskudnym pieprzyku na dachu. Pomimo całego jubileuszu jaki obchodziła babcia jego, postanowił nie iść do lasu.gdyż nagle przypomnieli sobie, że nie wyłączył żelazka. Tymczasem tą starą kobiete odwiedził garbaty pomarszczony staruszek z wielkim mieczem. Wymachiwał nim jak głupi przed nosem staruszki ku jej uciesze! Nastepnie schował go do kieszeni i zaczął ściągać z tyłka barcha/n/mowe wielkie pantalony z nartą na środku. Uśmiechnął się tajemniczo i z szyderczym spojrzeniem wywalił jęzor. Ona nie była zdziwiona bo widziała wszystko w poprzednim odcinku różowej landrynki. Mimo to trolopimpek wymoczył swoją pompke w czekoladzie i oblizał. Nastepnie położył pilota w pozycji na wznak, aczkolwiek wolał inaczej zrobić mu dobrze maszynką do mielenia. Wnet pojawil sie mroczny ślimak uzbrojony w śluz zabójcy orzechów ziemnych. Splunął ostrym, niszczącym ,stęchłym glutem. Podczas ataku bułki wścieklicy pierdnął sobie dosadnie. Prędko stanał z boku w rozkroku oddając niepotrzebne litry soku mietowo-gruszkowego. Chlusnął tym w zbliżającego się marsjanina a on, znaczy jego ptak odleciał ku wolności. Leciał i leciał aż tu nagle spadł na stół stojący pod wielką przepychaczką ,używaną notorycznie przez jakże głupie hobgobliny.Tak ruszywszy starą, lekko odurzającą wiewiórkę, spiliśmy nektar strachu z łona
Przyjaciel
Wojownik zwany mrocznym telefonem puścił perfidnego bąka którego wcześniej znalazł na kanapie leżącej obok zwłok starego pilota wykorzystanego przez niezaspokojoną vampirzyce ślepą Kiszkę, ktora była mała. Niestety wtedy zobaczyła, że w izbie znajduje się inny wściekły i rozładowany ment proszący sie o łomot. Tak rozpoczęła się kolejna walka o ósmą część starego przedwiecznego komiksu. Po jakimś czasie umarła jedna ważna postać. Tak jak w innych starych samochodach wiało odswieżaczem czasu przeszłego. Niestety zapomniał wziąć podszytej skórą przepalonej gruszki, nadgryzionej ręcznie. Wszystko zmieniło się, jednak nadal pamietał o paskudnym pieprzyku na dachu. Pomimo całego jubileuszu jaki obchodziła babcia jego, postanowił nie iść do lasu.gdyż nagle przypomnieli sobie, że nie wyłączył żelazka. Tymczasem tą starą kobiete odwiedził garbaty pomarszczony staruszek z wielkim mieczem. Wymachiwał nim jak głupi przed nosem staruszki ku jej uciesze! Nastepnie schował go do kieszeni i zaczął ściągać z tyłka barcha/n/mowe wielkie pantalony z nartą na środku. Uśmiechnął się tajemniczo i z szyderczym spojrzeniem wywalił jęzor. Ona nie była zdziwiona bo widziała wszystko w poprzednim odcinku różowej landrynki. Mimo to trolopimpek wymoczył swoją pompke w czekoladzie i oblizał. Nastepnie położył pilota w pozycji na wznak, aczkolwiek wolał inaczej zrobić mu dobrze maszynką do mielenia. Wnet pojawil sie mroczny ślimak uzbrojony w śluz zabójcy orzechów ziemnych. Splunął ostrym, niszczącym ,stęchłym glutem. Podczas ataku bułki wścieklicy pierdnął sobie dosadnie. Prędko stanał z boku w rozkroku oddając niepotrzebne litry soku mietowo-gruszkowego. Chlusnął tym w zbliżającego się marsjanina a on, znaczy jego ptak odleciał ku wolności. Leciał i leciał aż tu nagle spadł na stół stojący pod wielką przepychaczką ,używaną notorycznie przez jakże głupie hobgobliny.Tak ruszywszy starą, lekko odurzającą wiewiórkę, spiliśmy nektar strachu z łona dziewicy.
Offline
Wojownik zwany mrocznym telefonem puścił perfidnego bąka którego wcześniej znalazł na kanapie leżącej obok zwłok starego pilota wykorzystanego przez niezaspokojoną vampirzyce ślepą Kiszkę, ktora była mała. Niestety wtedy zobaczyła, że w izbie znajduje się inny wściekły i rozładowany ment proszący sie o łomot. Tak rozpoczęła się kolejna walka o ósmą część starego przedwiecznego komiksu. Po jakimś czasie umarła jedna ważna postać. Tak jak w innych starych samochodach wiało odswieżaczem czasu przeszłego. Niestety zapomniał wziąć podszytej skórą przepalonej gruszki, nadgryzionej ręcznie. Wszystko zmieniło się, jednak nadal pamietał o paskudnym pieprzyku na dachu. Pomimo całego jubileuszu jaki obchodziła babcia jego, postanowił nie iść do lasu.gdyż nagle przypomnieli sobie, że nie wyłączył żelazka. Tymczasem tą starą kobiete odwiedził garbaty pomarszczony staruszek z wielkim mieczem. Wymachiwał nim jak głupi przed nosem staruszki ku jej uciesze! Nastepnie schował go do kieszeni i zaczął ściągać z tyłka barcha/n/mowe wielkie pantalony z nartą na środku. Uśmiechnął się tajemniczo i z szyderczym spojrzeniem wywalił jęzor. Ona nie była zdziwiona bo widziała wszystko w poprzednim odcinku różowej landrynki. Mimo to trolopimpek wymoczył swoją pompke w czekoladzie i oblizał. Nastepnie położył pilota w pozycji na wznak, aczkolwiek wolał inaczej zrobić mu dobrze maszynką do mielenia. Wnet pojawil sie mroczny ślimak uzbrojony w śluz zabójcy orzechów ziemnych. Splunął ostrym, niszczącym ,stęchłym glutem. Podczas ataku bułki wścieklicy pierdnął sobie dosadnie. Prędko stanał z boku w rozkroku oddając niepotrzebne litry soku mietowo-gruszkowego. Chlusnął tym w zbliżającego się marsjanina a on, znaczy jego ptak odleciał ku wolności. Leciał i leciał aż tu nagle spadł na stół stojący pod wielką przepychaczką ,używaną notorycznie przez jakże głupie hobgobliny.Tak ruszywszy starą, lekko odurzającą wiewiórkę, spiliśmy nektar strachu z łona dziewicy.Nigdy
Offline
Przyjaciel
Wojownik zwany mrocznym telefonem puścił perfidnego bąka którego wcześniej znalazł na kanapie leżącej obok zwłok starego pilota wykorzystanego przez niezaspokojoną vampirzyce ślepą Kiszkę, ktora była mała. Niestety wtedy zobaczyła, że w izbie znajduje się inny wściekły i rozładowany ment proszący sie o łomot. Tak rozpoczęła się kolejna walka o ósmą część starego przedwiecznego komiksu. Po jakimś czasie umarła jedna ważna postać. Tak jak w innych starych samochodach wiało odswieżaczem czasu przeszłego. Niestety zapomniał wziąć podszytej skórą przepalonej gruszki, nadgryzionej ręcznie. Wszystko zmieniło się, jednak nadal pamietał o paskudnym pieprzyku na dachu. Pomimo całego jubileuszu jaki obchodziła babcia jego, postanowił nie iść do lasu.gdyż nagle przypomnieli sobie, że nie wyłączył żelazka. Tymczasem tą starą kobiete odwiedził garbaty pomarszczony staruszek z wielkim mieczem. Wymachiwał nim jak głupi przed nosem staruszki ku jej uciesze! Nastepnie schował go do kieszeni i zaczął ściągać z tyłka barcha/n/mowe wielkie pantalony z nartą na środku. Uśmiechnął się tajemniczo i z szyderczym spojrzeniem wywalił jęzor. Ona nie była zdziwiona bo widziała wszystko w poprzednim odcinku różowej landrynki. Mimo to trolopimpek wymoczył swoją pompke w czekoladzie i oblizał. Nastepnie położył pilota w pozycji na wznak, aczkolwiek wolał inaczej zrobić mu dobrze maszynką do mielenia. Wnet pojawil sie mroczny ślimak uzbrojony w śluz zabójcy orzechów ziemnych. Splunął ostrym, niszczącym ,stęchłym glutem. Podczas ataku bułki wścieklicy pierdnął sobie dosadnie. Prędko stanał z boku w rozkroku oddając niepotrzebne litry soku mietowo-gruszkowego. Chlusnął tym w zbliżającego się marsjanina a on, znaczy jego ptak odleciał ku wolności. Leciał i leciał aż tu nagle spadł na stół stojący pod wielką przepychaczką ,używaną notorycznie przez jakże głupie hobgobliny.Tak ruszywszy starą, lekko odurzającą wiewiórkę, spiliśmy nektar strachu z łona dziewicy.Nigdy wcześniej
Offline
Wojownik zwany mrocznym telefonem puścił perfidnego bąka którego wcześniej znalazł na kanapie leżącej obok zwłok starego pilota wykorzystanego przez niezaspokojoną vampirzyce ślepą Kiszkę, ktora była mała. Niestety wtedy zobaczyła, że w izbie znajduje się inny wściekły i rozładowany ment proszący sie o łomot. Tak rozpoczęła się kolejna walka o ósmą część starego przedwiecznego komiksu. Po jakimś czasie umarła jedna ważna postać. Tak jak w innych starych samochodach wiało odswieżaczem czasu przeszłego. Niestety zapomniał wziąć podszytej skórą przepalonej gruszki, nadgryzionej ręcznie. Wszystko zmieniło się, jednak nadal pamietał o paskudnym pieprzyku na dachu. Pomimo całego jubileuszu jaki obchodziła babcia jego, postanowił nie iść do lasu.gdyż nagle przypomnieli sobie, że nie wyłączył żelazka. Tymczasem tą starą kobiete odwiedził garbaty pomarszczony staruszek z wielkim mieczem. Wymachiwał nim jak głupi przed nosem staruszki ku jej uciesze! Nastepnie schował go do kieszeni i zaczął ściągać z tyłka barcha/n/mowe wielkie pantalony z nartą na środku. Uśmiechnął się tajemniczo i z szyderczym spojrzeniem wywalił jęzor. Ona nie była zdziwiona bo widziała wszystko w poprzednim odcinku różowej landrynki. Mimo to trolopimpek wymoczył swoją pompke w czekoladzie i oblizał. Nastepnie położył pilota w pozycji na wznak, aczkolwiek wolał inaczej zrobić mu dobrze maszynką do mielenia. Wnet pojawil sie mroczny ślimak uzbrojony w śluz zabójcy orzechów ziemnych. Splunął ostrym, niszczącym ,stęchłym glutem. Podczas ataku bułki wścieklicy pierdnął sobie dosadnie. Prędko stanał z boku w rozkroku oddając niepotrzebne litry soku mietowo-gruszkowego. Chlusnął tym w zbliżającego się marsjanina a on, znaczy jego ptak odleciał ku wolności. Leciał i leciał aż tu nagle spadł na stół stojący pod wielką przepychaczką ,używaną notorycznie przez jakże głupie hobgobliny.Tak ruszywszy starą, lekko odurzającą wiewiórkę, spiliśmy nektar strachu z łona dziewicy.Nigdy wcześniej nie
Offline
Wojownik zwany mrocznym telefonem puścił perfidnego bąka którego wcześniej znalazł na kanapie leżącej obok zwłok starego pilota wykorzystanego przez niezaspokojoną vampirzyce ślepą Kiszkę, ktora była mała. Niestety wtedy zobaczyła, że w izbie znajduje się inny wściekły i rozładowany ment proszący sie o łomot. Tak rozpoczęła się kolejna walka o ósmą część starego przedwiecznego komiksu. Po jakimś czasie umarła jedna ważna postać. Tak jak w innych starych samochodach wiało odswieżaczem czasu przeszłego. Niestety zapomniał wziąć podszytej skórą przepalonej gruszki, nadgryzionej ręcznie. Wszystko zmieniło się, jednak nadal pamietał o paskudnym pieprzyku na dachu. Pomimo całego jubileuszu jaki obchodziła babcia jego, postanowił nie iść do lasu.gdyż nagle przypomnieli sobie, że nie wyłączył żelazka. Tymczasem tą starą kobiete odwiedził garbaty pomarszczony staruszek z wielkim mieczem. Wymachiwał nim jak głupi przed nosem staruszki ku jej uciesze! Nastepnie schował go do kieszeni i zaczął ściągać z tyłka barcha/n/mowe wielkie pantalony z nartą na środku. Uśmiechnął się tajemniczo i z szyderczym spojrzeniem wywalił jęzor. Ona nie była zdziwiona bo widziała wszystko w poprzednim odcinku różowej landrynki. Mimo to trolopimpek wymoczył swoją pompke w czekoladzie i oblizał. Nastepnie położył pilota w pozycji na wznak, aczkolwiek wolał inaczej zrobić mu dobrze maszynką do mielenia. Wnet pojawil sie mroczny ślimak uzbrojony w śluz zabójcy orzechów ziemnych. Splunął ostrym, niszczącym ,stęchłym glutem. Podczas ataku bułki wścieklicy pierdnął sobie dosadnie. Prędko stanał z boku w rozkroku oddając niepotrzebne litry soku mietowo-gruszkowego. Chlusnął tym w zbliżającego się marsjanina a on, znaczy jego ptak odleciał ku wolności. Leciał i leciał aż tu nagle spadł na stół stojący pod wielką przepychaczką ,używaną notorycznie przez jakże głupie hobgobliny.Tak ruszywszy starą, lekko odurzającą wiewiórkę, spiliśmy nektar strachu z łona dziewicy.Nigdy wcześniej nie udało
Offline
Przyjaciel
Wojownik zwany mrocznym telefonem puścił perfidnego bąka którego wcześniej znalazł na kanapie leżącej obok zwłok starego pilota wykorzystanego przez niezaspokojoną vampirzyce ślepą Kiszkę, ktora była mała. Niestety wtedy zobaczyła, że w izbie znajduje się inny wściekły i rozładowany ment proszący sie o łomot. Tak rozpoczęła się kolejna walka o ósmą część starego przedwiecznego komiksu. Po jakimś czasie umarła jedna ważna postać. Tak jak w innych starych samochodach wiało odswieżaczem czasu przeszłego. Niestety zapomniał wziąć podszytej skórą przepalonej gruszki, nadgryzionej ręcznie. Wszystko zmieniło się, jednak nadal pamietał o paskudnym pieprzyku na dachu. Pomimo całego jubileuszu jaki obchodziła babcia jego, postanowił nie iść do lasu.gdyż nagle przypomnieli sobie, że nie wyłączył żelazka. Tymczasem tą starą kobiete odwiedził garbaty pomarszczony staruszek z wielkim mieczem. Wymachiwał nim jak głupi przed nosem staruszki ku jej uciesze! Nastepnie schował go do kieszeni i zaczął ściągać z tyłka barcha/n/mowe wielkie pantalony z nartą na środku. Uśmiechnął się tajemniczo i z szyderczym spojrzeniem wywalił jęzor. Ona nie była zdziwiona bo widziała wszystko w poprzednim odcinku różowej landrynki. Mimo to trolopimpek wymoczył swoją pompke w czekoladzie i oblizał. Nastepnie położył pilota w pozycji na wznak, aczkolwiek wolał inaczej zrobić mu dobrze maszynką do mielenia. Wnet pojawil sie mroczny ślimak uzbrojony w śluz zabójcy orzechów ziemnych. Splunął ostrym, niszczącym ,stęchłym glutem. Podczas ataku bułki wścieklicy pierdnął sobie dosadnie. Prędko stanał z boku w rozkroku oddając niepotrzebne litry soku mietowo-gruszkowego. Chlusnął tym w zbliżającego się marsjanina a on, znaczy jego ptak odleciał ku wolności. Leciał i leciał aż tu nagle spadł na stół stojący pod wielką przepychaczką ,używaną notorycznie przez jakże głupie hobgobliny.Tak ruszywszy starą, lekko odurzającą wiewiórkę, spiliśmy nektar strachu z łona dziewicy.Nigdy wcześniej nie udało się
Offline
Wojownik zwany mrocznym telefonem puścił perfidnego bąka którego wcześniej znalazł na kanapie leżącej obok zwłok starego pilota wykorzystanego przez niezaspokojoną vampirzyce ślepą Kiszkę, ktora była mała. Niestety wtedy zobaczyła, że w izbie znajduje się inny wściekły i rozładowany ment proszący sie o łomot. Tak rozpoczęła się kolejna walka o ósmą część starego przedwiecznego komiksu. Po jakimś czasie umarła jedna ważna postać. Tak jak w innych starych samochodach wiało odswieżaczem czasu przeszłego. Niestety zapomniał wziąć podszytej skórą przepalonej gruszki, nadgryzionej ręcznie. Wszystko zmieniło się, jednak nadal pamietał o paskudnym pieprzyku na dachu. Pomimo całego jubileuszu jaki obchodziła babcia jego, postanowił nie iść do lasu.gdyż nagle przypomnieli sobie, że nie wyłączył żelazka. Tymczasem tą starą kobiete odwiedził garbaty pomarszczony staruszek z wielkim mieczem. Wymachiwał nim jak głupi przed nosem staruszki ku jej uciesze! Nastepnie schował go do kieszeni i zaczął ściągać z tyłka barcha/n/mowe wielkie pantalony z nartą na środku. Uśmiechnął się tajemniczo i z szyderczym spojrzeniem wywalił jęzor. Ona nie była zdziwiona bo widziała wszystko w poprzednim odcinku różowej landrynki. Mimo to trolopimpek wymoczył swoją pompke w czekoladzie i oblizał. Nastepnie położył pilota w pozycji na wznak, aczkolwiek wolał inaczej zrobić mu dobrze maszynką do mielenia. Wnet pojawil sie mroczny ślimak uzbrojony w śluz zabójcy orzechów ziemnych. Splunął ostrym, niszczącym ,stęchłym glutem. Podczas ataku bułki wścieklicy pierdnął sobie dosadnie. Prędko stanał z boku w rozkroku oddając niepotrzebne litry soku mietowo-gruszkowego. Chlusnął tym w zbliżającego się marsjanina a on, znaczy jego ptak odleciał ku wolności. Leciał i leciał aż tu nagle spadł na stół stojący pod wielką przepychaczką ,używaną notorycznie przez jakże głupie hobgobliny.Tak ruszywszy starą, lekko odurzającą wiewiórkę, spiliśmy nektar strachu z łona dziewicy.Nigdy wcześniej nie udało się zebrać
Offline
Gość
Wojownik zwany mrocznym telefonem puścił perfidnego bąka którego wcześniej znalazł na kanapie leżącej obok zwłok starego pilota wykorzystanego przez niezaspokojoną vampirzyce ślepą Kiszkę, ktora była mała. Niestety wtedy zobaczyła, że w izbie znajduje się inny wściekły i rozładowany ment proszący sie o łomot. Tak rozpoczęła się kolejna walka o ósmą część starego przedwiecznego komiksu. Po jakimś czasie umarła jedna ważna postać. Tak jak w innych starych samochodach wiało odswieżaczem czasu przeszłego. Niestety zapomniał wziąć podszytej skórą przepalonej gruszki, nadgryzionej ręcznie. Wszystko zmieniło się, jednak nadal pamietał o paskudnym pieprzyku na dachu. Pomimo całego jubileuszu jaki obchodziła babcia jego, postanowił nie iść do lasu.gdyż nagle przypomnieli sobie, że nie wyłączył żelazka. Tymczasem tą starą kobiete odwiedził garbaty pomarszczony staruszek z wielkim mieczem. Wymachiwał nim jak głupi przed nosem staruszki ku jej uciesze! Nastepnie schował go do kieszeni i zaczął ściągać z tyłka barcha/n/mowe wielkie pantalony z nartą na środku. Uśmiechnął się tajemniczo i z szyderczym spojrzeniem wywalił jęzor. Ona nie była zdziwiona bo widziała wszystko w poprzednim odcinku różowej landrynki. Mimo to trolopimpek wymoczył swoją pompke w czekoladzie i oblizał. Nastepnie położył pilota w pozycji na wznak, aczkolwiek wolał inaczej zrobić mu dobrze maszynką do mielenia. Wnet pojawil sie mroczny ślimak uzbrojony w śluz zabójcy orzechów ziemnych. Splunął ostrym, niszczącym ,stęchłym glutem. Podczas ataku bułki wścieklicy pierdnął sobie dosadnie. Prędko stanał z boku w rozkroku oddając niepotrzebne litry soku mietowo-gruszkowego. Chlusnął tym w zbliżającego się marsjanina a on, znaczy jego ptak odleciał ku wolności. Leciał i leciał aż tu nagle spadł na stół stojący pod wielką przepychaczką ,używaną notorycznie przez jakże głupie hobgobliny.Tak ruszywszy starą, lekko odurzającą wiewiórkę, spiliśmy nektar strachu z łona dziewicy.Nigdy wcześniej nie udało się zebrać tylu
Przyjaciel
Wojownik zwany mrocznym telefonem puścił perfidnego bąka którego wcześniej znalazł na kanapie leżącej obok zwłok starego pilota wykorzystanego przez niezaspokojoną vampirzyce ślepą Kiszkę, ktora była mała. Niestety wtedy zobaczyła, że w izbie znajduje się inny wściekły i rozładowany ment proszący sie o łomot. Tak rozpoczęła się kolejna walka o ósmą część starego przedwiecznego komiksu. Po jakimś czasie umarła jedna ważna postać. Tak jak w innych starych samochodach wiało odswieżaczem czasu przeszłego. Niestety zapomniał wziąć podszytej skórą przepalonej gruszki, nadgryzionej ręcznie. Wszystko zmieniło się, jednak nadal pamietał o paskudnym pieprzyku na dachu. Pomimo całego jubileuszu jaki obchodziła babcia jego, postanowił nie iść do lasu.gdyż nagle przypomnieli sobie, że nie wyłączył żelazka. Tymczasem tą starą kobiete odwiedził garbaty pomarszczony staruszek z wielkim mieczem. Wymachiwał nim jak głupi przed nosem staruszki ku jej uciesze! Nastepnie schował go do kieszeni i zaczął ściągać z tyłka barcha/n/mowe wielkie pantalony z nartą na środku. Uśmiechnął się tajemniczo i z szyderczym spojrzeniem wywalił jęzor. Ona nie była zdziwiona bo widziała wszystko w poprzednim odcinku różowej landrynki. Mimo to trolopimpek wymoczył swoją pompke w czekoladzie i oblizał. Nastepnie położył pilota w pozycji na wznak, aczkolwiek wolał inaczej zrobić mu dobrze maszynką do mielenia. Wnet pojawil sie mroczny ślimak uzbrojony w śluz zabójcy orzechów ziemnych. Splunął ostrym, niszczącym ,stęchłym glutem. Podczas ataku bułki wścieklicy pierdnął sobie dosadnie. Prędko stanał z boku w rozkroku oddając niepotrzebne litry soku mietowo-gruszkowego. Chlusnął tym w zbliżającego się marsjanina a on, znaczy jego ptak odleciał ku wolności. Leciał i leciał aż tu nagle spadł na stół stojący pod wielką przepychaczką ,używaną notorycznie przez jakże głupie hobgobliny.Tak ruszywszy starą, lekko odurzającą wiewiórkę, spiliśmy nektar strachu z łona dziewicy.Nigdy wcześniej nie udało się zebrać tylu nieskonsumowanych
Offline
Wojownik zwany mrocznym telefonem puścił perfidnego bąka którego wcześniej znalazł na kanapie leżącej obok zwłok starego pilota wykorzystanego przez niezaspokojoną vampirzyce ślepą Kiszkę, ktora była mała. Niestety wtedy zobaczyła, że w izbie znajduje się inny wściekły i rozładowany ment proszący sie o łomot. Tak rozpoczęła się kolejna walka o ósmą część starego przedwiecznego komiksu. Po jakimś czasie umarła jedna ważna postać. Tak jak w innych starych samochodach wiało odswieżaczem czasu przeszłego. Niestety zapomniał wziąć podszytej skórą przepalonej gruszki, nadgryzionej ręcznie. Wszystko zmieniło się, jednak nadal pamietał o paskudnym pieprzyku na dachu. Pomimo całego jubileuszu jaki obchodziła babcia jego, postanowił nie iść do lasu.gdyż nagle przypomnieli sobie, że nie wyłączył żelazka. Tymczasem tą starą kobiete odwiedził garbaty pomarszczony staruszek z wielkim mieczem. Wymachiwał nim jak głupi przed nosem staruszki ku jej uciesze! Nastepnie schował go do kieszeni i zaczął ściągać z tyłka barcha/n/mowe wielkie pantalony z nartą na środku. Uśmiechnął się tajemniczo i z szyderczym spojrzeniem wywalił jęzor. Ona nie była zdziwiona bo widziała wszystko w poprzednim odcinku różowej landrynki. Mimo to trolopimpek wymoczył swoją pompke w czekoladzie i oblizał. Nastepnie położył pilota w pozycji na wznak, aczkolwiek wolał inaczej zrobić mu dobrze maszynką do mielenia. Wnet pojawil sie mroczny ślimak uzbrojony w śluz zabójcy orzechów ziemnych. Splunął ostrym, niszczącym ,stęchłym glutem. Podczas ataku bułki wścieklicy pierdnął sobie dosadnie. Prędko stanał z boku w rozkroku oddając niepotrzebne litry soku mietowo-gruszkowego. Chlusnął tym w zbliżającego się marsjanina a on, znaczy jego ptak odleciał ku wolności. Leciał i leciał aż tu nagle spadł na stół stojący pod wielką przepychaczką ,używaną notorycznie przez jakże głupie hobgobliny.Tak ruszywszy starą, lekko odurzającą wiewiórkę, spiliśmy nektar strachu z łona dziewicy.Nigdy wcześniej nie udało się zebrać tylu nieskonsumowanych wraków
Offline